Czy Borussia Dortmund to zespół idealny?

Nowy pomysł na piłkarskie stopniowanie w Niemczech: zamiast "najlepszy" stosuje się nazwę Borussia. Klub z Dortmundu bije rekordy punktów w tabeli, udanych akcji na boisku i musiał wstrzymać sprzedaż karnetów. Zespół idealny?

 

Dzięki piątkowemu zwycięstwu z HSV 2:0 Borussia została drugim w historii Bundesligi zespołem, który wygrał 10 z 12 pierwszych meczów ligowych. Niemieckim mediom brakuje już słów na opisywanie gry klubu z Dortmundu, jego piłkarze mówią o piłkarskim szaleństwie, a akcje lidera rozgrywek wzrosły na giełdzie o 13 proc. Tak dobrze nie było od lat - nawet kiedy Borussia należała do najbogatszych klubów Bundesligi.

 

- Zespół nauczył się grać mądrze. Atakuje, kiedy jest najlepsza chwila - mówił po piątkowym zwycięstwie prezes Hans Joachim Watzke. Borussia atakuje, bo ma - w dużej mierze dzięki znakomitemu w piątek wieczorem Łukaszowi Piszczkowi - najmocniejsze skrzydła w Bundeslidze. Polak jest już uważany za postać równie ważną dla Borussii jak ofensywni liderzy, o których mówi się najgłośniej. - W naszej taktyce siłą jest gra skrzydłami. Mamy tam takich zawodników, którzy są jednocześnie zawodnikami defensywnymi i ofensywnymi. Dzięki temu możemy prezentować się tak dobrze - mówi trener Klopp. Choć nie wskazuje jednoznacznie na Piszczka - znany jest z tego, że unika konkretnych pochwał wobec jednego gracza - powiedział właśnie o cechach Polaka.

 

Ten - podobnie jak przed tygodniem - biegał po prawej stronie boiska od narożnika do narożnika. Dzięki temu zaliczył asystę przy bramce Shinji Kagawy, który w pomeczowych komentarzach rozpływał się nad łatwością gry, kiedy ma się takich skrzydłowych jak w Dortmundzie.

 

Piszczek kolejny raz należał do tych, którzy otrzymali najwyższe noty w zespole. Dziennik "Ruhr Nachrichten" ocenił go na 2,5 - stosuje podobną skalę jak magazyn "Kicker", co oznacza, że według obserwatorów Polak był blisko klasy światowej. Na podobnym poziomie są noty od serwisów internetowych. W nich Piszczek ma oceny niższe zwykle jedynie od rewelacyjnego 18-latka Mario Götzego.

 

Dla Borussii to najlepszy start sezonu w historii. Odkąd za zwycięstwo przyznaje się w Bundeslidze trzy punkty, żaden zespół nie zgromadził ich więcej. Żadna inna ekipa w tym sezonie nie stworzyła według ligowych statystyk więcej sytuacji bramkowych, żadna nie oddała więcej strzałów, żadna nie ma pomocników, którzy zaliczyliby więcej bramek i asyst. Również żadna ekipa nie wygrała więcej pojedynków indywidualnych.

 

Statystyka pokazuje, że Borussia może być niemal pewna mistrzostwa. Jedynym zespołem w historii Niemiec, który zaliczał równie dobry start w lidze, był Bayern Monachium. Podobnie jak drużyna Kloppa. Z pięciu sezonów, w których wygrywał dziesięć z dwunastu pierwszych spotkań, cztery skończył ligowym triumfem. Ale w Dortmundzie to statystyka, o której wręcz się nie wspomina. Podobnie jak o perspektywie mistrzostwa.

 

Na razie klub z Dortmundu jest niemieckim mistrzem zysków - zarówno wymierzanych w euro, jak i tych promocyjnych.

 

Latem Borussia sprzedała najwięcej karnetów w Bundeslidze - aż 51 tys. To o osiem tysięcy więcej niż najlepsi z konkurentów. Mogła więcej, ale sama skończyła sprzedaż, by w dystrybucji było przed meczami regularnie ok. 30 tys. wejściówek. Dziś w lokalnych mediach spekuluje się, że zainteresowanie Borussią jest tak duże, że klub mógłby sprzedaż jeszcze więcej karnetów. Ale 51 tys. i tak wystarczyło to do pobicia rekordu Bundesligi. Najtańsze z karnetów na mecze Borussii kosztują niespełna 200 euro, najdroższe - ponad 800. Zakładając średnią 400 euro za karnet, klub z Dortmundu zarobił dzięki temu aż 20 milionów euro! Choć najbliższy mecz ligowy w Dortmundzie jest zaplanowany dopiero za dwa tygodnie - wtedy rywalem będzie Borussia Mönchengladbach - już teraz w przedsprzedaży rozeszło się 20 tys. biletów. Prawdopodobnie w tym tygodniu ich już zabraknie. Tak błyskawicznie nie sprzedają się żadne wejściówki w lidze niemieckiej.

 

To, jak niezwykły jest obecny sezon dla Borussii, najlepiej odczuwają jej akcjonariusze. Kiedy klub był w doskonałej sytuacji finansowej trafił na giełdę. W najlepszym czasie jedna jego akcja była warta prawie 11 euro. To jednak piłkarska prehistoria - okres sprzed dekady, kiedy klub z Dortmundu należał do potentatów, miał wielkie plany i stać go było na spektakularne transfery o wartości kilka razy wyższej niż teraz.

 

Kiedy w Borussii zaczął się kryzys, akcje zaczęły spadać z dnia na dzień. Ustabilizowały się kiedy w klubie doszło do personalnej rewolucji w kierownictwie, a w drużynie wcielono ostry plan oszczędnościowy. Teraz akcje Borussii są najwyższe od ponad trzech lat. Ale w porównaniu z czasem, kiedy klub był pierwszy raz notowany na giełdzie, ich wartość jest skromna - teraz jedna akcja lidera Bundesligi kosztuje nieco ponad 2 euro. Jeśli jednak klub zdobędzie mistrzostwo Niemiec, możliwy jest nawet wzrost do poziomu zbliżonego do tego sprzed dekady.

 

LICZBA

 

1

 

Tyle asyst Piszczek zaliczył przez cały ub. sezon w zespole Herthy Berlin. W Borussii ma ich już trzy.

 

sport.pl