Howard Webb przekleństwem Bayernu w finale LM?

Howard Webb - nazwisko znane bardzo dobrze wszystkim kibicom w Polsce. Jeden z najlepszych arbitrów angielskich, bardzo doceniany w Premier League, popełnił w swojej karierze kilka poważnych błędów. Oto krótka historia człowieka, który w naszym kraju jest wrogiem numer jeden.

 

W sobotni wieczór na Estadio Santiago Bernabeu w Madrycie Inter Mediolan zagra z Bayernem Monachium w wielkim finale Ligi Mistrzów. Teoretycznie bohaterem powinien zostać Arjen Robben, bądź Wesley Sneijder, tymczasem takie same szanse na to ma angielski sędzia finału, Howard Webb.

 

Były policjant z Rotherham, już 38-letni, sędzią w Premier League został w roku 2000. Co ciekawe od tamtego czasu do dziś pokazał w sumie 45 czerwonych kartek, co daje średnią 0,14 kartki na mecz. Na Wyspach znany jako niezwykle twardy, ale również znakomicie dogadujący się z piłkarzami arbiter. Nam z kolei zapadł w pamięć jeden mecz, z udziałem ogolonego na łyso Anglika.

 

Był rok 2008, finały piłkarskich mistrzostw Europy. Reprezentacja Polski jak zwykle walczyła o życie w meczu fazy grupowej, a przeciwnikiem była Austria. Pierwszy mecz na pierwszym w karierze tak ważnym dla Howarda Webba turnieju zakończył się w atmosferze skandalu. W ostatniej minucie starcia Polski z Austrią angielski rozjemca nie zdecydował się podyktować rzutu karnego po faulu Sebastiana Prodla na Mariuszu Lewandowskim, co ostatecznie miało brzemienne w skutkach reperkusje. Po meczu Webb dodatkowo rozwścieczył polskich kibiców mówiąc: - Niech się cieszą, że zaliczyłem im bramkę, która padła ze spalonego.

 

Od tej pory w naszym kraju stał się wrogiem numer jeden i to pomimo, iż reprezentacja Polski z Austrią rozgrywała beznadziejny mecz i tak naprawdę miała minimalne szanse, by zdziałać coś w turnieju. Ale nie tylko w Polsce Webb dał się poznać jako kontrowersyjny. W 2007 roku, w finale angielskiego Carling Cup Webb nie był w stanie zapanować nad piłkarzami Chelsea oraz Arsenalu, w efekcie wyrzucając z boiska trzech zawodników. To pierwszy taki przypadek i pewnie przez lata jedyny, bowiem w historii wszystkich finałów Carling Cup pokazano w sumie...trzy czerwone kartki.

 

Wówczas menedżerem "The Blues" był obecny trener Interu, Jose Mourinho. Portugalczyk cenił umiejętności Anglika do czasu feralnego meczu z Blackburn, w którym to Webb nie zaliczył prawidłowo zdobytej bramki przez Salomona Kalou. - Powiedziałem mu, co o nim myślę. Ta decyzja to wielki skandal. Potrzebowaliśmy tego gola. Czekam jutro na telefon z przeprosinami - grzmiał wówczas Mourinho.

 

Przenosząc się w czasie do przodu nie można nie wspomnieć o wydarzeniach z lutego obecnego roku. Howard Webb tym razem nie podyktował rzutu karnego za ewidentne zagranie ręką Cesca Fabregasa w meczu Arsenalu z Liverpoolem. Na Emirates "Kanonierzy" zwyciężyli 1:0. Zachowanie Fabregasa wszystkie dzienniki angielskie określiły jako ewidentne: "zachował się jak siatkarz we własnym polu karnym, gwizdek sędziego w tym czasie milczał" - pisano.

 

Mimo całej niechęci Jose Mourinho wobec Howarda Webba w niemieckiej prasie, z wiadomych względów, pisze się przed finałem Ligi Mistrzów jedno: "Webb arbitrem? Inter jest już mistrzem".

 

ASInfo