Bombardier Lewandowski! Bayern pewny swego

Bombardier Lewandowski! Bayern pewny swego

Bayern znowu grał koncertowo, choć to nie była tak zabójcza maszyna, jak chociażby tydzień temu. Udało się wygrać z Hoffenheim 4:0. Robert Lewandowski zanotował jedno trafienie, a powinien mieć ich dużo więcej.

Bayern miał jedno poważne osłabienie - z powodu zakażenia koronawirusem nie było na ławce trenerskiej Juliana Nagelsmanna. Jego zadania spod linii bocznej boiska przejęli asystenci, a on sam rozłożył małe centrum dowodzenia we własnej kuchni. Tablety, laptopy, aplikacje do analiz, kontakt ze sztabem, obraz na grę - jak widać, trenerem można też być zdalnie.

Współpraca online nie przeszkodziła Bayernowi, by grać swoje od samego początku. I krótko po rozpoczęciu gry mógł prowadzić. Robert Lewandowski wymanewrował obrońcę, markował uderzenie, dopóki nie położył Olivera Baumanna, ale podcinka Polaka minęła bramkę o milimetry.

Chwilę później sędzia nie uznał ładnego gola Serge'a Gnabry'ego. VAR dopatrzył się, że Jamal Musiala faulował przy odbiorze piłki. Mimo to zapach pierwszej bramki dla Bawarczyków był coraz bardziej odczuwalny nad murawą.

Oczekiwanie na otwierające trafienie nie trwało długo, zaledwie kilka kolejnych minut. Musiala wypuścił Gnabry'ego w polu karnym, a ten technicznym strzałem oficjalnie rozpoczął strzelanie w Monachium.

Hoffenheim starało się grać twardo, kryć krótko i agresywnie. Wyczuło, że Bayern gra w dużej mierze przez środek, zagęszczając w obronię tę strefę. Na nic to się nie zdało, skoro defensorów był w stanie przepchać Thomas Mueller, który nie ma postury siłacza. On dał piłkę Lewandowskiemu, który posłał efektowną bombę zza pola karnego i strzelił gola na 2:0. Ta kontra wyglądała stosunkowo prosto, ale jakże pięknie. 

W drugiej części Bayern postawił na ekonomiczne granie. Nie chciał specjalnie forsować tempa, dał trochę pobiegać z piłką ekipie gości. Kontrolował jednak wydarzenia boiskowe, a bezbłędny w obronie był Dayot Upamecano. Francuz grał zdecydowanie najlepsze zawody od momentu przeprowadzki do Bawarii.

Dzieło zniszczenia ziściło się w końcówce, kiedy gospodarze wbili dwa szybkie gole. Najpierw w kuriozalnych okolicznościach trafił Eric Maxim Choupo-Moting, a potem pewnie uderzył Kingsley Coman.

Goli mogło być więcej, ale w jednej z ostatnich akcji Lewandowski mocno przestrzelił, będąc sam na sam z bramkarzem. Ostatecznie skończyło się wygraną Bayernu 4:0. Zwycięstwo powinno być jednak bardziej okazałe.

Bayern Monachium - TSG 1899 Hoffenheim 4:0 (2:0)
1:0 - Serge Gnabry 16'
2:0 - Robert Lewandowski 30'
3:0 - Eric Choupo-Moting 82'
4:0 - Kingsley Coman 87'

Bayern: Manuel Neuer - Benjamin Pavard, Dayot Upamecano, Lucas Hernandez (46’ Niklas Suele), Omar Richards - Joshua Kimmich, Marcel Sabitzer (77’ Corentin Tolisso), Jamal Musiala (70’ Kinglsey Coman), Serge Gnabry (77’ Leroy Sane), Thomas Mueller (65’ Eric Maxim Choupo-Moting) - Robert Lewandowski.

Hoffenheim: Oliver Baumann - Florian Grillitsch, Chris Richards, Stefan Posch, Kevin Akpoguma (27' Georginio Rutter), Jacob Bruun Larsen (57' Robert Skov), Dennis Geiger (87' Angelo Stiller), Diadie Samassekou (57' Sebastian Rudy), David Raum, Ihlas Bebou (82' Sargis Adamyan), Andrej Kramarić.

Żółte kartki: Samassekou, Rudy, Raum, Grillitsch (Hoffenheim).

Sędzia: Matthias Jollenbeck.

Wyniki pozostałych meczów Bundesligi z godziny 15:30:

Arminia Bielefeld - Borussia Dortmund 1:3 (0:2)
0:1 - Emre Can 31'
0:2 - Mats Hummels 45'
0:3 - Jude Bellingham 72'
1:3 - Fabian Klos 87'

RB Lipsk - SpVgg Greuther Fuerth 4:1 (0:1)
0:1 - Branimir Hrgota 45'
1:1 - Yussuf Poulsen 47'
2:1 - Emil Foresberg 53'
3:1 - Dominik Szboszlai 65'
4:1 - Hugo Novoa Ramos 88'

VfL Wolfsburg - SC Freiburg 0:2 (0:1)
0:1 - Philipp Lienhart 27'
0:2 - Lucas Holer 68'

 

źródło: wp.pl