Zaskakująco trudny mecz Bayernu. Cztery gole i czerwona kartka!

Zaskakująco trudny mecz Bayernu. Cztery gole i czerwona kartka!

Bayern Monachium wygrał z ostatnim w tabeli SpVgg Greuther Fuerth 3:1 i utrzymał pozycję lidera Bundesligi. Nie zgadza się tylko jedna rzecz. Pierwszy raz od 5 lutego gola w lidze nie strzelił Robert Lewandowski.

Nie udało się więc Robertowi Lewandowskiemu wyrównać polskiego rekordu Teodora Peterka z lat 1937-38 i rekordu Bundesligi Gerda Muellera z sezonu 1969/70, którzy strzelali gole w szesnastu kolejnych ligowych spotkaniach. Licznik "Lewego" stanął na piętnastu trafieniach. Polak strzelił gola w Bundeslidze po raz pierwszy od 5 lutego i wyjazdowego spotkania z Herthą Berlin.

Czy Lewandowski miał sytuacje? Oczywiście, że tak. Pierwszą w końcówce pierwszej połowy, gdy efektownie strzelał piętą po rzucie rożnym w stylu Zlatana Ibrahimovicia. Zabrakło centymetrów, piłka jedynie musnęła poprzeczkę. Druga okazja miała miejsce po przerwie, jednak strzelił za lekko po podaniu Leroya Sane.

Niemniej, nie był to wybitny mecz kapitana reprezentacji Polski. Miał mało kontaktów z piłką, często wracał się do środka pola. Nie za bardzo mógł złapać odpowiedni rytm.

Samo spotkanie nie miało większej historii, ale tego należało się spodziewać, ponieważ Bayern Monachium rywalizował z najgorszą drużyną tego sezonu Bundesligi. Dopiero co siedem goli od Bayernu przyjął zespół VfL Bochum. SpVgg Greuther Fuerth zagrało trochę lepiej w defensywie, choć w wielu fragmentach gospodarze byli całkowicie bezradni. I to nawet pomimo tego, że Bayern nie zagrał najlepszego meczu. Najlepiej obrazował to gol na 2:0, gdy o wszystkim decydowały umiejętności czysto piłkarskie. Joshua Kimmich był nieatakowany na 22. metrze, strzelił lekko, ale bardzo precyzyjnie i sytuacja Bawarczyków była bardzo komfortowa. Wcześniej bramkę zdobył Thomas Mueller, który w momencie oddawania strzału z obrębu pola karnego również nie miał żadnej presji ze strony rywali.

Sprawy trochę skomplikowały się na początku drugiej połowy, gdy czerwoną kartkę otrzymał Benjamin Pavard. Francuz faulował wychodzącego na czystą pozycję Juliana Greena. Ale czy gościom grało się przez tę sytuację trudniej? Niekoniecznie. Wprawdzie Bawarczycy trochę zwolnili, ale mimo gry w osłabieniu potrafili podwyższyć prowadzenie za sprawą samobójczego trafienia Sebastiana Griesbecka. Przez moment wydawało się, że to Lewandowski trącił piłkę, jednak jego reakcja była wymowna. To zawodnik gospodarzy wepchnął futbolówkę do własnej bramki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.

Greuther Fuerth stać było tylko na gola honorowego, którego w 88. minucie strzelił rezerwowy Cedric Itten. Trzeba jednak przyznać, że był to gol zasłużony. Gospodarze solidnie popracowali w końcówce, zagrali ambitnie i potrafili dać swoim kibicom choć niewielką radość.

SpVgg Greuther Fuerth - Bayern Monachium 1:3 (0:2)
0:1 Thomas Mueller 10'
0:2 Joshua Kimmich 31'
0:3 Sebastian Griesbeck (s.) 68'
1:3 Cedric Itten 88'

Składy:

Greuther Fuerth: Sascha Burchert - Marco Meyerhoefer, Maximilian Bauer, Nick Viergever, Jetro Willems (76' Abdourahmane Barry) - Julian Green (86' Jamie Leweling), Paul Seguin, Sebastian Griesbeck (76' Timothy Tillman), Jeremy Dudziak - Havard Nielsen (67' Dickson Abiama), Branimir Hrgota (76' Cedric Itten)

Bayern: Manuel Neuer - Benjamin Pavard, Niklas Suele (86' Josip Stanisić), Dayot Upamecano, Lucas Hernandez - Leroy Sane (61' Marcel Sabitzer), Joshua Kimmich, Leon Goretzka (87' Jamal Musiala), Thomas Mueller (76' Serge Gnabry), Alphonso Davies - Robert Lewandowski.

Żółte kartki: Hrgota, Viergever, Abiama, Barry (Greuther Fuerth) oraz Sane (Bayern).
Czerwona kartka: Pavard (Bayern, za faul taktyczny).
Sędzia: Robert Schroeder.

źródło: wp.pl