Union i Hertha rozczarowały w derbach, epizod Krzysztofa Piątka

Union i Hertha rozczarowały w derbach, epizod Krzysztofa Piątka

W niedzielnych derbach Berlina Union zremisował z Herthą 1:1. O ile pierwsza połowa stała na znośnym poziomie, o tyle druga była po prostu katastrofalna. Dopiero w doliczonym czasie gry na boisku zameldował się Krzysztof Piątek.

Piłka nożna czasem daje, a czasem odbiera. Robert Andrich, który pięknym strzałem z dystansu otworzył wynik niedzielnego spotkania, wie o tym najlepiej. W pierwszym spotkaniu na stadionie Herthy obejrzał czerwoną kartkę jeszcze w pierwszej połowie i m.in. przez niego Union przegrał wtedy 1:3. Teraz był w nieco lepszym nastroju.

Ale Union kolejny raz nie wygrał derbów. Wprawdzie gospodarze od początku dominowali, wydawało się, że kolejne bramki dla nich są kwestią czasu, ale... wówczas faulowany w polu karnym został Matteo Guendouzi. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr, a pewnym egzekutorem okazał się Dodi Lukebakio.

Tak jak w pierwszych minutach z przyjemnością można było patrzeć na Union wychodzący spod pressingu i dobrze radzący sobie w ataku pozycyjnym, tak wraz z upływem czasu coraz bardziej konkretni byli goście. Po golu wyrównującym nabrali pewności siebie i poczynali sobie coraz odważniej. Zresztą, jeszcze w pierwszej połowie mogły paść przynajmniej dwie bramki, ale oba zespoły ratowała poprzeczka.

Jak na derby przystało, nie brakowało też walki. Było trochę przepychanek na boisku, a poza tym zawodnicy obu drużyn się nie oszczędzali i parę razy interweniować musiał sędzia.

Szkoda tylko, że cierpiało na tym widowisko. Zwłaszcza w drugiej połowie więcej było fauli, przerywania gry, a zdecydowanie mniej jakości czysto piłkarskiej. Po przerwie pod bramkami obu drużyn nie działo się w zasadzie nic. W zdecydowanej większości gra toczyła się w środku boiska i bramkarze nie mieli praktycznie nic do roboty. I tak jak można było chwalić piłkarzy za poziom gry w pierwszej połowie, tak w drugiej regres pod tym względem był znaczący.

Dopiero w samej końcówce na boisku zameldował się Krzysztof Piątek, a więc bohater pierwszego meczu obu drużyn (strzelił dwa gole). Tym razem jednak reprezentant Polski dostał zaledwie kilkadziesiąt sekund i nie miał ani jednej okazji, by zaprezentować swoje umiejętności.

Ostatecznie Union zremisował z Herthą 1:1 i żaden z zespołów nie może być z takiego obrotu spraw zadowolony.

1.FC Union Berlin - Hertha Berlin 1:1 (1:1)
1:0 Robert Andrich 10'
1:1 Dodi Lukebakio (k.) 35'

Union: Andreas Luthe - Marvin Friedrich, Robin Knoche, Nico Schlotterbeck - Christopher Trimmel, Grischa Promel (73' Marcus Ingvartsen), Robert Andrich, Christian Gentner, Julian Ryerson - Max Kruse, Petar Musa (83' Joel Pohjanpalo).

Hertha: Alexander Schwolow - Lukas Klunter, Niklas Stark, Jordan Torunarigha - Deyovaisio Zeefuik, Matteo Guendouzi (79' Sami Khedira), Lucas Tousart, Maximilian Mittelstadt - Dodi Lukebakio (62' Santiago Ascacibar), Jhon Cordoba (90+2' Krzysztof Piątek), Matheus Cunha.

Żółte kartki: Ryerson, Promel (Union) oraz Guendouzi, Tousart, Torunarigha, Ascacibar (Hertha).

Sędzia: Sascha Stegemann.

VfB Stuttgart - Werder Brema 1:0 (0:0)
1:0 Ludwig Augustinsson (s.) 81'

 

źródło: wp.pl