Robben i Lewandowski-Show w Monachium

Robben i Lewandowski-Show w Monachium

Bayern Monachium pokonał przed własną publicznością Benfikę Lizbona (5:1) w przedostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów i przypieczętował awans do fazy pucharowej. Dwa gole strzelił Arjen Robben, dwa kolejne dorzucił Robert Lewandowski.

Dla Roberta Lewandowskiego gol z 36. minuty był 50 trafieniem naszego snajpera w historii występów w Champions League. Dogonił tym samym swojego idola z dzieciństwa - Thierry'ego Henry'ego. W drugiej połowie kapitan polskiej kadry dorzucił kolejne trafienie i francuską legendę zostawił za plecami. Zaczął gonić następną gwiazdę minionych lat, Ruuda van Nistelrooya.
Dla piłkarzy Benfiki był to mecz jak spotkanie gołego tyłka z batem. Portugalczycy stawili się na Allianz Arenie z tlącym się marzeniem o sprawieniu niespodzianki, dołożeniu cegiełki do pnącego się w ostatnich tygodniach, monachijskiego kryzysu.

Z Niemiec wylecą jednak boleśnie obici. Bayern, niby w tarapatach, niby krok przed zmianą szkoleniowca, zdominował rywala i już do przerwy prowadził 3:0. W swoim stylu, schodząc z prawego skrzydła do lewej nogi kolejne gole strzelał Arjen Robben, trafiał Robert Lewandowski, w środku pola rządził tercet Thomas Mueller - Joshua Kimmich - Leon Goretzka, stabilnie (z małymi wyjątkami) wyglądała bawarska defensywa.

Mniejsze bądź większe problemy Bayern ma od dłuższego czasu, ale ostatnie dni przy Saebener Strasse były wyjątkowo nerwowe. Bawarczycy we frajerskim wręcz stylu stracili przed własną publicznością punkty w ligowym starciu z najsłabszą ekipą Bundesligi, Fortuną Duesseldorf. Remis 3:3 wzniecił szalejący pożar w klubowych gabinetach i korytarzach. Wściekłe było kierownictwo z Ulim Hoennesem i Karlem-Heinzem Rummenigge na czele, wściekły był też Niko Kovac, który według dziennika "Bild" miał podczas odprawy przed meczem z Benfiką zarzucić największym gwiazdom brak zaangażowania i to właśnie je obarczyć całą winą. Według szkoleniowca to przez nie klub wpadł w kryzys.

Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli od dobrych kilku tygodni kibice i eksperci przebąkiwali o możliwej zmianie trenera w Monachium, to po kompromitacji w meczu z Fortuną Kovac został ustawiony na stosie i nakazano mu czekać na wzniecenie ognia. To miało nastąpić po meczu w Lidze Mistrzów z Benfiką. Po tym jednak, co pokazał we wtorek aktualny mistrz Niemiec, o zmianie szkoleniowca nie będzie mowy.

Zaczęło się od niebywałej wręcz akcji Arjena Robbena już w 13. minucie. Holender z prawego skrzydła ściął do środka, z dziecinną łatwością ograł aż czterech rywali (Grimaldo, Cervi, Fejsa oraz Gabriel) i idealnie zmieścił piłkę w okienku bramki strzeżonej przez Odisseasa Vlachodimosa. W 30. minucie akcję do skrzydła rozprowadził Robert Lewandowski, Thomas Mueller uruchomił Robbena, a ten z pietyzmem wykonał kopię pierwszego gola. Co ciekawe, w tej sytuacji można było odnieść wrażenie, że Lewandowski poczuł irytację z powodu samolubności Holendra. Polak nie cieszył się z resztą drużyny, kilka słów szepnął mu także Mueller. Ale "Lewy" swojego gola też w pierwszej połowie zdobył. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Kimmich, Polak wyskoczył najwyżej w polu karnym i głową pokonał bramkarza gości. Do przerwy 3:0.

Druga połowa zaczęła się zaskakująco - wprowadzony w przerwie Gedson Fernandes przez totalną nieporadność linii obrony Bayernu znalazł się w 46. minucie w sytuacji sam na sam z Manuelem Neuerem i nie zmarnował tej szansy. Goście nie byli jednak w stanie pójść za ciosem, na dodatek to miejscowi strzelili kolejne gole. Najpierw po stałym fragmencie gry: rzut rożny, wysoko Lewandowskiego, główka, gol. Proste. Później: zagranie spod końcowej linii do Ribery'ego i precyzyjny strzał tuż przy słupku. Też proste. Po tym trafieniu temperatura meczu zmalała do granicznego minimum, by kibice zgromadzeni na trybunach nie wpadli w hipotermię. Skończyło się 5:1.

Bayern wtorkowym zwycięstwem przypieczętował awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Ostatni mecz w ramach fazy grupowej Ligi Mistrzów Bayern rozegra 12 grudnia na wyjeździe w Amsterdamie z Ajaksem. Benfica z kolei podejmie u siebie AEK Ateny.

Bayern Monachium - Benfica Lizbona 5:1 (3:0)
1:0 - Arjen Robben (13')
2:0 - Arjen Robben (30')
3:0 - Robert Lewandowski (36')
3:1 - Gedson Fernandes (46')
4:1 - Robert Lewandowski (51')
5:1 - Franck Ribery (76')

Składy:

Bayern: Manuel Neuer - Rafinha, Jerome Boateng, Niklas Suele, David Alaba - Thomas Mueller (81' Jeong Wooyeong), Joshua Kimmich, Leon Goretzka - Arjen Robben (72' Renato Sanches), Robert Lewandowski, Franck Ribery (77' Sandro Wagner).

Benfica: Odisseas Vlachodimos - Andre Almeida, German Conti, Ruben Dias, Alejandro Grimaldo - Pizzi (46' Gedson Fernandes), Ljubomir Fejsa (76' Alfa Semedo), Gabriel - Rafa Silva, Jonas (59' Haris Seferović), Franco Cervi.

Żółte kartki: Robben, Ribery - Semedo.

Sędziował: Daniele Orsato (Włochy).

źródło: wp.pl