Pokaz siły Borussii. Atletico zostało rozbite w Dortmundzie

Pokaz siły Borussii. Atletico zostało rozbite w Dortmundzie

Borussia Dortmund na własnym stadionie pewnie pokonała Atletico Madryt aż 4:0. Gospodarze zagrali bardzo dobre spotkanie i zasłużenie zgarnęli komplet punktów. W barwach BVB całe spotkanie rozegrał Łukasz Piszczek.

– Mecz z Atletico dam na odpowiedź na pytanie, które każdy z nas sobie zadaje. Czy rzeczywiście możemy już rywalizować z europejską czołówką. Nie chodzi o to, żebyśmy już teraz uznali, że jesteśmy najlepsi. Chodzi o to, żebyśmy mogli realistycznie ocenić dotychczasowe wyniki – mówił przed meczem Marco Reus. Środowe spotkanie pokazało, że Borussia jest w tym sezonie rzeczywiście mocna, bo na tle znanych z żelaznej defensywy przeciwników spisała się bardzo dobrze.

Krwawy rewanż na Piszczku

Od samego początku było widać, że oba zespoły są postawiły na organizację w defensywie. Po stracie piłki błyskawicznie odbudowywały ustawienie, przez co sytuacji w pierwszych 45 minutach było bardzo mało. Kibice zgromadzeni na stadionie w Dortmundzie obejrzeli w tej części gry tylko dwa celne strzały – oba autorstwa Axela Witsela. Z jego pierwszą próbą zza pola karnego Jan Oblak jeszcze sobie poradził, ale przy drugiej był już bezradny. Piłka uderzona przez Belga odbiła się jeszcze od jednego z obrońców gości, zmyliła bramkarza i wpadła do siatki.

Borussia w tej fazie spotkania mocniej przycisnęła i chciała jeszcze przed przerwą strzelić drugiego gola. Najbliżej był Dan-Axel Zagadou, który minimalnie się pomylił po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. W końcówce pierwszej połowy doszło jeszcze do niebezpiecznej sytuacji z Łukaszem Piszczkiem. Thomas Lemar, któremu chwilę wcześniej nasz rodak założył siatkę, za wysoko uniósł nogę i rozciął skórę pod okiem byłego reprezentanta Polski. Polało się trochę krwi, 33-latek od razu zszedł do szatni, ale po przerwie na szczęście znowu pojawił się na boisku. Prawy obrońca rozegrał naprawdę solidne spotkanie. Kilka razy podłączył się do akcji ofensywnych, a z tyłu wyglądał pewnie i poza jedną niepotrzebną stratą nie można było się do niego o nic przyczepić.

Wyczucie Favre’a

Środowy wieczór okazał się bardzo trudny dla najbardziej wysuniętych zawodników obu drużyn. Defensorzy zostawiali im mało miejsca, przez co byli oni praktycznie niewidoczni. W Borussii w roli napastnika wystąpił Marco Reus, ale w trakcie meczu wymieniał się pozycjami z Mario Goetze. Trener BVB nie mógł skorzystać z Paco Alcacera, który z powodu kontuzji nie znalazł się nawet w kadrze meczowej na starcie z Atletico. Hiszpan w tym sezonie imponuje skutecznością, ale tym razem jego koledzy poradzili sobie bez niego.

Po przerwie nie było jednak już tak łatwo, bo goście z Madrytu ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków i przejęli inicjatywę. Liderem drużyny Diego Simeone był Saul Niguez, który w niespełna kwadrans aż trzy razy próbował zaskoczyć Romana Burkiego. Pierwsza próba okazała się minimalnie niecelna, druga zatrzymała się na poprzeczce, a z trzecią poradził sobie szwajcarski bramkarz. Dlatego tym bardziej zaskakująca była decyzja Simeone, który na 20 minut przed końcem zdecydował się go zmienić.

Dużo lepszego nosa miał Lucien Favre – wprowadzeni przez niego Raphael Guerreiro i Jadon Sancho wpisali się później na listę strzelców, a Portugalczyk zrobił to nawet dwa razy. Dzięki tej wygranej Borussia ma komplet zwycięstw w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów i pewnie prowadzi w grupie. Atletico jest drugie, ale trudno przypuszczać, by miało problemy z awansem do fazy pucharowej.

Borussia Dortmund – Atletico Madryt 4:0 (1:0)

Bramki: Witsel (38), Guerreiro (73 i 89), Sancho (83)

Borussia Dortmund: Burki – Piszczek, Diallo, Zagadou, Hakimi – Delaney (Dahoud 35), Witsel – Pulisić (Sancho 79), Goetze, Larsen (Guerreiro 63) – Reus. Trener: Favre.

Atletico Madryt: Oblak – Juanfran, Godin, Hernandez, Filipe Luis – Lemar, Koke, Thomas (Rodrigo 46), Saul (Correa 70) – Costa, Griezmann. Trener: Simeone.

Sędzia: Anthony Taylor (Anglia)

źródło: onet.pl