Kapitan reprezentacji Polski przedłużył umowę z Pinim Zahavim

Kapitan reprezentacji Polski przedłużył umowę z Pinim Zahavim

Piniemu Zahaviemu nie udało się doprowadzić do odejścia Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium, ale mimo to nadal będzie reprezentował Polaka. Kontynuując współpracę z Izraelczykiem, "Lewy" może sprowadzić na siebie gniew przełożonych.

Pini Zahavi jest agentem Roberta Lewandowskiego od lutego bieżącego roku. Izraelczyk zastąpił w tej roli Cezarego Kucharskiego, który reprezentował "Lewego" niemal przez całą zawodową karierę, ale ich drogi zaczęły się rozchodzić już kilkanaście miesięcy wcześniej.

Lewandowski zatrudnił Zahaviego, by ten doprowadził do porozumienia między Bayernem i Realem, a w dalszej kolejności innym klubem z europejskiej czołówki, ale Izraelczyk nie podołał zadaniu, bo władze mistrza Niemiec nie miały zamiaru pozbywać się największej gwiazdy swojego zespołu.

Choć Izraelczyk nie pomógł Polakowi w przenosinach do Madrytu, ich współpraca będzie kontynuowana. Jak podała w niedzielę niemiecka stacja "Sky", umowa Lewandowskiego z Zahavim ma obowiązywać do 2020 roku. Jednak wbrew kolportowanym nad Renem informacjom, kontrakt kapitana reprezentacji Polski z agentem nie miał być ważny jedynie do końca sierpnia bieżącego roku, czyli do zamknięcia letniego okna transferowego. Mateusz Borek zaprzeczył temu już w marcu.

"Umowa Lewandowskiego z Zahavim obejmie więcej niż jedno okno transferowe. - Liczymy na długą i owocną współpracę z Pinim. Nie wiem, po co te plotki. Mamy swój plan na lata, na różnych płaszczyznach - mówi Tomasz Zawiślak, najbliższy doradca Roberta Lewandowskiego" - napisał wówczas na Twitterze Borek.

Kontynuując współpracę z Zahavim, Lewandowski znów naraża się na niezadowolenie władz Bayernu. Uli Hoeness i Karl-Heinz Rummenigge nie darzą Izraelczyka sympatią i podkreślają to na każdym kroku. W sobotę Hoeness dał nawet do zrozumienia, że za słabszą formą Lewandowskiego w czasu MS 2018 stał właśnie Zahavi.

- Pięć razy chciał się umówić ze mną, Karlem-Heinzem Rummeniggem albo Hasanem Salihamidziciem. Powiedziałem mu, że mam czas 2 września o godz. 14:30 - stwierdził Hoeness

Prezydent Bayernu dał do zrozumienia, że jego klub stać na odrzucenie każdej oferty dotyczącej Lewandowskiego: - Będziemy uparci bez względu na to, co stanie się w najbliższych dwunastu dniach. Jestem przekonany, że moglibyśmy dostać oferty w wysokości 150 milionów. Dobrze dla świata futbolu, że jest klub, który nie musi patrzeć na giełdę, ani nie jest prowadzony przez oligarchę. Naszych pieniędzy nie wygraliśmy na loterii, ani nie odziedziczyliśmy, tylko ciężko je wypracowaliśmy.

Mimo zamieszania związanego z niedoszłym transferem Lewandowski świetnie rozpoczął nowy sezon. Przed tygodniem skompletował hat-trick w meczu o Superpuchar Niemiec (5:0), a w sobotę dał Bayernowi awans do kolejnej rundy Pucharu Niemiec, zdobywając jedyną bramkę w spotkaniu z IV-ligowym SV Drochtersen/Assel (1:0).

źródło: wp.pl