Wygrana Bayernu, Lewandowski z karnego

Wygrana Bayernu, Lewandowski z karnego

Inauguracja sezonu 2017-18 w Bundeslidze przyniosła tylko jedną rewolucyjną rzecz. Po raz pierwszy na niemieckich boiskach użyto systemu VAR. A tak wszystko zostało po staremu. Ligowi rywale wciąż nie mają pomysłu i pary na Bayern. Monachijczycy ograli 3:1 Bayer Leverkusen, a jednego z goli, po rzucie karnym podyktowanym dzięki właśnie wideoweryfikacji, strzelił Robert Lewandowski.

W piątkowy wieczór na Allianz Arenie powtórzyło się to, czego tydzień wcześniej doznano w Premier League. Tam też piłkarze wracający po wakacyjnej przerwie byli futbolu wręcz wygłodniali, stąd fenomenalny spektakl i inauguracyjna wygrana Arsenalu z Leicester City 4:3. Być może w Monachium nie było spotkania aż tak porywającego, zwłaszcza pod względem zażartej walki o wynik, niemniej poziom absolutnie nie rozczarował.

Co zapewne najbardziej cieszy właścicieli Bayernu, zawodu nie odnotowano w przypadku nowych nabytków klubu. Bez zawodników, którzy jeszcze w poprzednim sezonie byli poza Bawarią, dwóch szybkich i dających komfort goli by nie było.

Pierwszego wypracował duet byłych zawodników Hoffenheim. Sebastian Rudy zagrał głęboko z rzutu wolnego, zaś Nicklas Suele skorzystał z imponujących warunków fizycznych, wyskoczył ponad resztą zawodników i główkował. Wprost do bramki. Za kolejne trafienie odpowiadał sprowadzony z Lyonu Corentin Tolisso. Wówczas znów ze stałego fragmentu gry, akurat z rzutu rożnego, zacentrował Rudy, piłkę wprost do Arturo Vidala wypiąstkował Bernd Leno, a Chilijczyk wrzucił przytomnie do Francuza, który nie musiał się specjalnie wysilać, by z bliska podwyższyć prowadzenie.

Była 19. minuta. Bayern mógł już na spokojnie trzymać rywala na dystans i spokojnie go ogrywać. Tak do końca nie było, "Aptekarze" starali się, jeszcze bardziej podkręcili tempo, lecz pomimo kilku dogodnych okazji gola honorowego nie wsadzili. Co prawda za sprawą fenomenalnej rakiety wypuszczonej przez Admira Mehmediego Sven Ulreich w końcu skapitulował, lecz wtedy było względnie po ptakach. Wtedy zdobyli już bramkę honorową. Wszystko przez Roberta Lewandowskiego.

Kapitan reprezentacji Polski nie grał być może wybitnego meczu, wciąż jeszcze potrzebuje kilku spotkań i tygodni, aby wrócić na właściwe tory, niemniej w bardzo ważnym momencie nie zawiódł. Pięć minut po zmianie stron wrzutką z lewego skrzydła popisał się Franck Ribery, "Lewy" próbował do niej dopaść i był przez Charlesa Aranguiza powstrzymywany. Już wtedy wydawało się, że nieprzepisowo. Początkowo jednak sędzia Tobias Stieler puścił grę, by po kilkunastu sekundach wrócić do tamtej akcji i konsultacji z analitykami w studiu VAR zagwizdać jedenastkę. Tę Lewandowski, przecież w tej materii mistrz nad mistrzami, spokojnie wykorzystał i rozpoczął strzelecką przygodę w kolejnym sezonie Bundesligi. A Bayern kolejną przygodę pełną zwycięstw, zapewne w maju zakończoną świętowaniem następnej mistrzowskiej patery.

źródło: Eurosport