Niemiecka historia złotymi zgłoskami pisana

Finałowy mecz Pucharu Konfederacji potwierdził, że pamiętne słowa Gary'ego Linekera znów są bez cienia wątpliwości aktualne. Ponownie 22 facetów gra w piłkę nożną, ale i tak na koniec, bez względu na wszystko, wygrywają Niemcy.

Do zdobytego przed trzema laty mistrzostwa świata piłkarze Joachima Loewa dorzucili w niedzielę Puchar Konfederacji, jedyne trofeum, jakiego ta nacja jeszcze w swojej bogatej kolekcji nie miała. Mijają lata, futbol się zmienia, staje się szybszy, bardziej wymagający pod względem fizycznym, jeszcze bardziej medialny, ale nie zmienia się to, że Niemcy są nadal mocni. I wciąż zdobywają trofea.

Niemiecka organizacja

Utrzymuje się też to, że zawodnicy "Die Mannschaft" grają futbol przede wszystkim efektywny, a pamiętne oraz zjawiskowe zwycięstwa nie są w ich zwyczaju. Rozbicie 7:1 Brazylii w półfinale mundialu było tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę, bowiem kilka dni po tym zwycięstwie Niemcy rozegrali niezbyt ładny dla oka finał walki z Argentyną, który i tak rzecz jasna wygrali.

Na Pucharze Konfederacji było nie inaczej. Znów w półfinale zawodnicy Leowa dali największy popis umiejętności, gdy po bardzo ofensywnym meczu pokonali 4:1 meksykańskich rywali. W decydującym o losach pucharu spotkaniu odstawili wartości estetyczne i postawili przede wszystkim na efekt. Oczywiście z końcowym sukcesem. Niemcy końcowy triumf wyrwali, wymęczyli, znów udowodniwszy wyższość nad resztą świata w organizacji gry. Inne nacje w piłkę grają ładniej, ale żadna nie gra tak skutecznie jak ta, która mieszka nad Renem.

Solidność i pracowitość

Obecne czasy potwierdzają to najlepiej. Niemieccy piłkarze znów zapisują historię futbolu złotymi zgłoskami. Pamiętajmy przecież, że dopiero co młodzieżowa reprezentacja tego kraju wygrała mistrzostwa Europy U-21 na polskich boiskach, też po oszczędnej wygranej 1:0 w finale. Też po turnieju, w którym nie była wymieniana jako główny z faworytów.

- Bardzo zasłużony zwycięzca Pucharu Konfederacji, który przez cały turniej grał zdecydowanie najrówniej. Można powiedzieć, że niemieckie liczby zrobiły różnicę - analizował na gorąco w studiu TVP Andrzej Niedzielan. W punkt. Piłkarze z Niemiec, niezależnie od wieku, to nie urodzeni, ale wyuczeni – jak na lekcjach matematyki w szkole podstawowej - zwycięzcy. Słynna solidność i pracowitość przypisywana całemu narodowi na boisku weryfikowana jest w najbardziej miarodajny sposób.

Moc przeraża

Pamiętajmy też, że drużyna, która wygrała Puchar Konfederacji, nie jest nawet złożona z pierwszych rezerwowych kadry. Loew wystawił w Rosji właściwie trzeci garnitur złożony z piłkarzy młodych, dwudziestokilkuletnich, gwiazdy Bundesligi zostawił w domu, ale i tak nie było na jego drużynę mocnych. A przecież do kadry coraz donośniej puka jeszcze młodsze pokolenie świeżo upieczonych mistrzów Europy U-21. Moc oraz głębia niemieckiego składu przeraża. Przede wszystkim tych, którzy miewają obawy o to, że na szczytach światowego futbolu przez najbliższą dekadę może być nudno. Patrząc na potęgę naszych zachodnich sąsiadów, obawy bardzo zrozumiałe.

źródło: Eurosport