Hoeness: Robert Lewandowski chciał za bardzo wygrać koronę

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że w tym roku tytuł najskuteczniejszego strzelca Bundesligi trafi po raz drugi z rzędu w ręce Roberta Lewandowskiego. Na kolejkę przed końcem sezonu to właśnie polski napastnik Bayernu Monachium z 30 golami na koncie prowadził bowiem w klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów niemieckiej ekstraklasy i miał jedno oczko przewagi nad drugim w zestawieniu, swoim największym konkurentem w wyścigu po koronę Pierrem-Emerickiem Aubameyangiem.

Na finiszu bundesligowych rozgrywek mierzył się także z jednym ze swoich ulubionych rywali w zmaganiach niemieckiej ekstraklasy - SC Freiburg. Na nic zdało się to jednak wszystko. Pomimo aż ośmiu oddanych przez niego w starciu z fryburczykami strzałów na bramkę, temu ani razu nie udało się bowiem trafić do siatki.

Inaczej, niż miało to miejsce w przypadku Aubameyanga, który w toczącym się równolegle spotkaniu w Dortmundzie przeciwko Werderowi Brema uderzył na bramkę wprawdzie cztery razy mniej, niż zrobił to Polak, ale dwa strzały zamienił bezpośrednio na gole. Ostatecznie Gabończyk ukończył także sezon z 31 trafieniami na koncie i wyjątkowym dla każdego napastnika tytułem - najlepszego strzelca ligi.

Lewandowski zaś musiał obejść się tym razem smakiem i uznać wyższość snajpera BVB. - To oczywiście bardzo gorzka sprawa dla niego. Widać było, że ten chce wygrać tę koronę za wszelką cenę, ale nie był to do końca jego dzień. Trzeba przyznać także, że również koledzy z drużyny pomagali mu, jak mogli w zrealizowaniu tego celu, ale bezskutecznie. Co zrobić? Takie jest życie. Jako były napastnik doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak ten musi czuć się teraz - powiedział po spotkaniu w Monachium, wybitny piłkarz Bayernu Dieter Hoeness.

Zdaniem 64-letniego Niemca paradoksalnie o tym, że Lewandowski nie strzelił gola w spotkaniu z Bremą i tym samym nie zapewnił sobie korony, mógł przesądzić także fakt, iż Polak za bardzo jej pragnął i wytworzył na sobie niepotrzebną presję.

- Lewandowski szukał okazji do strzelania bramki w tym meczu, ale za każdym razem albo był źle ustawiony albo nieumiejętnie przyjmował piłkę. To naprawdę nie był jego dzień albo może też i za bardzo ten chciał wywalczyć ten tytuł. Teraz nie pozostaje nic innego, jak pogratulować jego wywalczenia Aubameyangowi - zakończył pięciokrotny mistrz Niemiec.

źródło: onet.pl