Modeste ważniejszy w Koeln niż Lewandowski w Bayernie

Przez sporą część sezonu Anthony Modeste dorównywał kroku w tegorocznym wyścigu po koronę króla strzelców Robertowi Lewandowskiemu i Pierre-Emerickowi Aubameyangowi. I choć na jego finiszu francuski snajper 1. FC Koeln będzie musiał obejść się raczej smakiem (do liderującego w zestawieniu Lewandowskiego traci bowiem aż pięć oczek), to jemu, a nie Polakowi, ani też nie Gabończykowi należy się za ten sezon tytuł 'co najmniej' najbardziej wartościowego napastnika w całej Bundeslidze.

29-letni Francuz, który barwy kolońskiej drużyny reprezentuje od dwóch lat, w tegorocznych zmaganiach niemieckiej ekstraklasy uzyskał 25 goli. I nie byłoby może w tym nic nadzwyczaj spektakularnego, gdyby nie fakt, że jego dorobek stanowi ponad połowę bramkowego rezultatu uzyskanego łącznie przez cały drużyną Kozłów w tym sezonie (51 procent, 25 z 49 goli).

Ani Lewandowski (35 procent, 30 z 85 goli dla Bayernu, w rozgrywkach Bundesligi), ani Aubameyang (43 procent, 29 z 68 goli dla Borussii Dortmund) ani żaden z pozostałych snajperów grających obecnie w Bundeslidze nie może poszczycić się taką kwotą i nie jest tym samym aż tak wartościowym graczem dla swojej drużyny, jak właśnie Modeste.

Mało tego, w samej 54-letniej historii Bundesligi było zaledwie dwóch zawodników, którzy mieli jeszcze większą wartość dla zespołów, które reprezentowali: w bundesligowej kampanii 2010/11 był nim Senegalczyk Papiss Cisse, który zdobył 54 procent (22 z 41) goli dla SC Freiburg oraz Grek Theofanis Gekas, który w tym samym roku uzyskał 52 procent (16 z 31) bramek na konto Eintrachtu Frankfurt.

Nie ma wątpliwości, że bez Modeste w swoich szeregach, kolończycy na tydzień przed końcem sezonu nie plasowaliby się tak wysoko, na siódmym miejscu w tabeli i nie byliby na pewno o krok od gry w przyszłym sezonie w europejskich pucharach, jak ma to miejsce obecnie.

Aż przy dziesięciu z 11 zwycięstw odnotowanych przez Kozły w tegorocznych zmaganiach, bramkostrzelny Francuz miał swój udział, to znaczy, zdobył w meczu przynajmniej jednego gola. Bez jego trafień z 16 spotkań podopieczni Petera Stoegera wywalczyliby również zaledwie jeden skromny komplet punktów.

źródło: onet.pl