Rzuty karne zmorą Bayeru Leverkusen

Bayer Leverkusen pokonał pewnie w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów AS Monaco 3:0 i awansował do kolejnej rundy królewskich rozgrywek. Dobry występ Aptekarzy i ich awans do fazy pucharowej przyćmiła jednak kolejna zmarnowana przez nich jedenastka. Już ósma w tym sezonie.

W środowym spotkaniu Ligi Mistrzów, do wykonywania podyktowanego drużynie Rogera Schmidta w 82. minucie meczu rzutu karnego przystąpił brazylijski obrońca Wendell. I był kolejnym w szeregach Bayeru, który pomylił się przy jego egzekwowaniu. 23-latek uderzył bowiem w poprzeczkę, ale na szczęście dla Aptekarzy piłka odbiła się jeszcze od pleców bramkarza gości Morgana De Sanctisa i wpadła do siatki.

- Jesteśmy na dobrej drodze, by znów skutecznie egzekwować jedenastki - żartował po końcowym gwizdku spotkania, przewodniczący klubu z Leverkusen Michael Schade. - Wszyscy na ławce rezerwowych śmialiśmy się z tego. To było zamierzone uderzenie przez Wendella - uzupełnił pomocnik drużyny, Julian Brandt.

Do śmiechu, tak naprawdę w Leverkusen nie powinno być już jednak nikomu. Włączając bowiem trzy przestrzelone przez Aptekarzy jedenastki w serii rzutów karnych, w dogrywce meczu drugiej rundy Pucharu Niemiec z trzecioligowym Lotte, dla piłkarzy Bayeru był to już bowiem ósmy niewykorzystany karny w tegorocznych rozgrywkach w serii.

Połowę z nich podopieczni Rogera Schmidta przestrzelili w zmaganiach Bundesligi. Ostatnim, który to zrobił był nie dalej jak cztery dni temu, w zremisowanym 1:1 starciu z Freburgiem, meksykański napastnik zespołu Javier Hernandez.

 

onet.pl