Borussia Dortmund utrzymała prowadzenie w grupie

Real Madryt nie zdołał nastrzelać Legii Warszawa wystarczająco dużo goli, a w równolegle rozgrywanym spotkaniu Borussia Dortmund wygrała w Lizbonie ze Sportingiem 2:1 (2:0) i utrzymała prowadzenie w grupie F.

W Madrycie emocje były mniej więcej do 13. minuty, kiedy Vadis Odjidja-Ofoe trafił w słupek. Potem wszystko potoczyło się już zgodnie z planem i Królewscy rozbili Legię. Nieco więcej emocji dostarczyło drugie spotkanie w grupie F, choć na Estadio Jose Alvalade otwierający gol padł jeszcze szybciej.

Obrona Sportingu, który jedyne punkty w tej edycji Ligi Mistrzów ugrał na Legii, po raz pierwszy skapitulowała już w 9. minucie. Mario Goetze uruchomił na prawej stronie Pierre-Emericka Aubameyanga, który wykonał lwią część roboty w bramkowej akcji. Najpierw uwolnił się spod opieki Rubena Semedo, po czym wpadł w pole karne, złamał akcję do środka i strzałem w kierunku dalszego słupka nie dał szans Ruiowi Patricio. Dla Gabończyka było to siódme trafienie w Lidze Mistrzów, dzięki czemu w klasyfikacji wszech czasów Borussii jest już czwarty, z takimi legendami z Zagłębia Ruhry jak Stephane Chapuisat, Andy Moeller i Lars Ricken.

We wtorkowy wieczór w Lizbonie do historii klubu przeszedł również Julian Weigl. 21-letni pomocnik potrzebował 62 występów w barwach Borussii, by strzelić debiutanckiego gola. W 43. minucie Weigl urządził sobie slalom pod polem karnym gospodarzy i popisał się pięknym uderzeniem z 18 metrów. Wybrał ten sam róg co wcześniej Aubameyang.

Borussia w pełni kontrolowała przebieg spotkania, choć do końca nie mogła być spokojna o zwycięstwo. Kij w szprychy pewnie jadącemu po komplet punktów zespołowi z Dortmundu niespodziewanie wsadził... ich bramkarz Roman Buerki, który w "szesnastce" złapał w ręce piłkę podaną przez jednego z kolegów. Sędzia nie miał wyjścia i podyktował rzut wolny z linii 11. metra. Borussia broniła się w polu karnym całą jedenastką, ale piłkę trąconą przez Williama Carvalho jakimś cudem w gąszczu nóg wcisnął do bramki wprowadzony parę minut wcześniej Bruno Cesar. Pojawiły się wątpliwości, czy gol powinien być uznany, ponieważ po muśnięciu przez Carvalho piłka przesunęła się góra o parę centymetrów, ale ostatecznie ta sytuacja nie miała wpływu na wynik meczu, choć w końcówce kotłowało się pod bramką Buerkiego.

Na półmetku fazy grupowej Borussia przed Realem. Oba zespoły mają po siedem punktów, ale dortmundczycy wyprzedzają Królewskich ciut lepszym bilansem bramek. Trzeci z trzema punktami jest Sporting. Tabelę grupy F z zerowym dorobkiem zamyka Legia.

 

Eurosport