Legia wysoko przegrała z Borussią Dortmund

To był bardzo gorzki powrót Legii Warszawa do Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski zostali zdeklasowani przez Borussię Dortmund i po słabej grze przegrali 0:6 (0:3). Do skandalu doszło niestety na trybunach. W pierwszej połowie rozpylono gaz w sektorze kibiców Borussii. Jeśli potwierdzi się, że odpowiadają za to chuligani Legii, warszawski klub będzie się musiał liczyć z surowymi karami od UEFA.

Borussia bardzo szybko pozbawiła Legię złudzeń o walce w elitarnych rozgrywkach. W 7. minucie goście objęli prowadzenie po strzale głową Mario Goetzego. Legia była źle zorganizowana w obronie, wicemistrzowie Niemiec mogli swobodnie rozgrywać piłkę na wysokości pola karnego. Kolejne bramki padły w 15. i 17. minucie i szybko było po meczu. W drugiej połowie Borussia strzeliła jeszcze trzy gole bezradnym gospodarzom.

Legia czekała dwadzieścia jeden lat na powrót do Ligi Mistrzów. Rok krócej trwał rozbrat z elitarnymi rozgrywkami jakiegokolwiek polskiego klubu. Co ciekawe, jako ostatni na polskiej ziemi odbył się mecz Widzewa Łódź właśnie z Borussią. 20 listopada 1996 roku padł remis 2:2, co pokazuje, jak bardzo od tego czasu uciekła nam europejska czołówka.

Przed meczem mało kto wierzył, że Legia jest w stanie wywalczyć choćby remis z wicemistrzem Niemiec. Nadzieje jeszcze zmalały, gdy trener Hasi podał skład, który można było ocenić jako eksperymentalny. Na ławce usiadł najlepszy strzelec Legii Nemanja Nikolić. Debiut zaliczył Waleri Kazaiszwili, uzupełniany w ofensywie przez Aleksandara Prijovica, Steevena Langila i Odidję Ofoe. W takim zestawieniu nie można było liczyć na zgranie.

Podobnie było w obronie, gdzie z konieczności przesunięty został Guilherme, a razem z nim tyły zabezpieczali Jakub Czerwiński, Maciej Dąbrowski i Bartosz Bereszyński. To ustawienie zadziałało fatalnie. Para wysokich stoperów dopuściła do tego, by w 7. minucie filigranowy Goetze strzelił głową na 1:0.

Przy drugiej straconej bramce źle zachowała się cała formacja, która przy rzucie wolnym dopuściła do tego, by kilku graczy Borussii bez opieki wbiegło w pole karne. Na 2:0 łatwo podwyższył Sokratis Papastahopoulos.

Koszmar trwał i w 16. minucie błąd popełnił Arkadiusz Malarz, który próbował łapać piłkę za polem karnym. Chwilę później po strzale z rzutu wolnego bramkarz sparował piłkę na słupek, ale przy dobitce Marca Bartry był bezradny.

Legia w ataku też nie potrafiła zagrozić Borussi. W pierwszej połowie godny uwagi był tylko ładnie rozegrany kontratak z 35. minuty, po którym strzał Kazaiszwilego został odbity przez obrońcę na rzut rożny. Na przerwę piłkarze Legii schodzili już ze spuszczonymi głowami.

- Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego tempa gry. Piłkarze Borussii stwarzają mnóstwo sytuacji - oceniał w przerwie kontuzjowany Michał Pazdan.

Po przerwie Borussia spokojnie rozgrywała piłkę, a legioniści mogli się temu głównie bezradnie przyglądać. W 51. minucie kolejny raz z zadziwiającą łatwością goście przedarli się w pole karne Legii. Czerwiński zdołał zablokować strzał Ousmany Dembele, ale skuteczną dobitką popisał się Raphael Guerreiro. Malarz wyciągnął piłkę z bramki po raz czwarty.

W 76. minucie Gonzalo Castro wykończył szybką akcję gości i strzelił na 5:0 obok bezradnego bramkarza. Statystyka po ostatnim gwizdku była druzgocąca dla Legii. Przegrana 0:6, dwa celne strzały na bramkę, przy piętnastu rywali…

“Witamy w Lidze Mistrzów. Bardzo sroga lekcja”  - skomentował porażkę prezes Bogusław Leśnodorski w gorzkim wpisie na Twitterze.

 

Legia Warszawa - Borussia Dortmund 0:6 (0:3)

 


Maciej Stolarczyk - Onet.pl