Atletico Madryt pokonało Bayern Monachium

Atletico Madryt wygrało z Bayernem Monachium 1:0 (1:0) w półfinale Ligi Mistrzów. W rewanżu 3 maja hiszpański klub będzie bronił skromnej zaliczki w Monachium. Całe spotkanie w barwach Bawarczyków rozegrał Robert Lewandowski, ale rywale skutecznie uprzykrzali mu życie i nie pozwalali na wiele. Polak tym razem musiał poczuć gorycz porażki.

Atletico w drodze do półfinału wyeliminowało Barcelonę. W walce o finał los skojarzył ekipę Diego Simeone z Bayernem, który uchodził za drugiego po Katalończykach faworyta do gry na San Siro w Mediolanie. Nikt nie przekreślał jednak drużyny z Madrytu, zwłaszcza, że ta w ostatnim czasie spisuje się wybornie i ma szansę na podwójną koronę. Bawarczycy również kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa, ale w tej edycji LM mieli już swoje problemy.

Josep Guardiola przed meczem zdecydował się pozostawić na ławce rezerwowych jednego ze swoich najskuteczniejszych zawodników, Thomasa Muellera. Hiszpan miał plan, aby zagęścić środek pola. Nie wszystko jednak poszło po jego myśli.

Od pierwszych minut rozpoczęła się zacięta bitwa. Bayern jak zwykle starał się rozgrywać dokładne ataki pozycyjne, ale nie było to łatwe, ponieważ gospodarze świetnie spisywali się w defensywie. Piłkarze Simeone nie zamierzali prowadzić otwartej gry z mistrzem Niemiec i tylko od czasu do czasu odgryzali się szybkimi atakami, które były groźne.

W 8. minucie szczęścia próbował Fernando Torres, ale za lekko uderzył na bramkę i Manuel Neuer nie miał problemów ze złapaniem piłki. Chwilę później Niemiec skapitulował. Kapitalnym dryblingiem popisał się Saul Niguez, mijając czterech rywali, wpadł w pole karne, przymierzył po długim rogu, a piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki. Kibice na Vicente Calderon oszaleli z radości.

Niespełna 120 sekund później mógł być już remis. Douglas Costa dośrodkował z lewej strony, Juanfran skiksował, Arturo Vidal uderzył głową, jednak Jana Oblaka wyręczył Jose Maria Gimenez i wybił piłkę sprzed linii bramkowej.

Goście chcieli szybko odpowiedzieć golem, ale nie mieli sposobu na Oblaka i jego kolegów z obrony. Było sporo ostrej walki, z której znani są piłkarze Atletico. Sędzia Mark Clattenburg, który w lidze angielskiej jest przyzwyczajony do podobnego stylu gry, nie zamierzał za każdym razem gwizdać.

Kwadrans przed przerwą mogło być 2:0. W dogodnej sytuacji znalazł się Antoine Griezmann, który przedarł się w polu karnym, ale nie zdołał oddać na tyle mocnego strzału, by pokonać Neuera. Do przerwy nie było więcej dobrych okazji podbramkowych i gospodarze schodzili do szatni ze skromnym prowadzeniem.

Od początku drugiej części meczu gra z niewielkimi przerwami toczyła się tylko na połowie Rojiblancos. Bawarczycy naciskali i wydawało się, że gol wyrównujący jest kwestią czasu. Już w 48. minucie Robert Lewandowski ruszył lewą stroną, zagrał w pole karne do Vidala, ale ten nie miał zbyt dobrej pozycji do oddania strzału i nie zagroził rywalom.

W 54. minucie Bayern był o centymetry od remisu. David Alaba nie był atakowany przed polem karnym rywali, zdecydował się na strzał z dystansu, ale piłka nie znalazła drogi do bramki, odbijając się od poprzeczki. Ciut niżej i to byłby piękny gol Austriaka.

Nie trzeba było długo czekać, a goście stworzyli kolejną świetną okazję do zdobycia bramki. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do piłki doszedł Javi Martinez, uderzył głową, jednak Oblak popisał się paradą i zatrzymał piłkę tuż przed linią bramkową.

Piłkarze Guardioli nie zniechęcali się niepowodzeniami i nadal wywierali presję na przeciwnikach. Mistrzom Niemiec czas uciekał, a madrytczykom wlókł się w nieskończoność. W 71. minucie swoją okazję miał Douglas Cota, który po podaniu Philippa Lahma uderzył tuż nad bramką.

Atletico czekało, czekało, aż w końcu ruszyło z kontrą, która mogła być zabójcza. Griezmann i Torres wystrzelili do przodu jak rakiety, Francuz podał do Hiszpana w pole karne, ten zwodem na zamach oszukał Alabę i strzałem z zewnętrznej części prawej stopy posłał piłkę w kierunku bramki. Pomylił się jednak nieznacznie, bo futbolówka odbiła się od słupka. Trafiła jeszcze pod nogi Koke, który chciał technicznym strzałem zaskoczyć Neuera, ale Niemiec był przygotowany na taką dobitkę.

Po chwili sytuacja wróciła "do normy" i Bayern nadal okupował połowę gospodarzy. Ci bronili się rozpaczliwie, z każdą sekundą przybliżając się do zwyciestwa w tym spotkaniu. Do ostatniego gwizdka nic już się nie zmieniło, choć goście mieli jeszcze dwie dobre okazje w doliczonym czasie gry. Najpierw głową strzelał Medhi Benatia, a potem "Lewy" świetnie obsłużył podaniem Vidala, jednak Chilijczyk uderzył za słabo. W obu przypadkach nie zawiódł bramkarz Atletico.

W rewanżu 3 maja rozstrzygną się losy awansu do finału. Atletico będzie bronić skromnej zaliczki i można się spodziewać podobnego przebiegu meczu, jak w środę w drugiej połowie.

 

Atletico Madryt - Bayern Monachium 1:0 (1:0)

Bramka - Saul Niguez (11)

 

onet.pl