Liverpool FC gra dalej, FCA przegrał na Anfield

Liverpool FC pokonał na własnym stadionie Augsburg 1:0 (1:0) w rewanżowym meczu 1/16 finału Ligi Europy i awansował do kolejnej rundy. Jedynego gola już w piątej minucie strzelił z rzutu karnego James Milner. W pierwszym spotkaniu padł bezbramkowy remis.

Rewanżowy mecz na Anfield rozpoczął się niezwykle pechowo dla piątej drużyny poprzedniego sezonu Bundesligi. Po rzucie rożnym Liverpoolu piłkę ręką we własnym polu karnym dotknął Dominik Kohr i sędzia słusznie wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł James Milner i pewnie wykorzystał rzut karny.

Udany początek uskrzydlił podopiecznych Juergena Kloppa, którzy do przerwy powinni prowadzić wyżej. Świetny mecz rozgrywał Daniel Sturridge, znakomicie współpracując w ofensywie z Philippe Coutinho. Gdyby nie doskonała gra na przedpolu Marwina Hitza, The Reds z pewnością zamieniliby na kolejne trafienie przynajmniej jedno z dośrodkowań. Bramkarza Augsburga nie zdołali pokonać w korzystnych sytuacjach Roberto Firmino, Coutinho i Sturridge.

Goście przed przerwą mieli tylko jedną szansę na gola, ale za to wyborną. W 35. minucie Caiuby przejął piłkę po złym podaniu Lucasa Leivy, minął Simona Mignoleta, ale z ostrego kąta nie potrafił oddać celnego strzału do pustej bramki.

Trzy minuty po przerwie równie dobrej okazji dla Liverpoolu nie wykorzystał Sturridge. 26-letni napastnik po minięciu obrońcy Augsburga znalazł się w samym środku pola karnego gości, ale jego strzał po ziemi o centymetry minął słupek bramki Hitza.

Mimo dobrych sytuacji The Reds nie zdołali strzelić kolejnych goli. Szczególnie żałować może Jordan Henderson, który w 77. minucie po świetnym podaniu Firmino znalazł się sam na sam z Hitzem, ale z siedmiu metrów trafił w bramkarza Augsburga.

Goście w tej części meczu dwukrotnie zagrozili bramce Simona Mignoleta. 27-letni reprezentant Belgii do interwencji zmuszony został w 71. minucie, gdy wyjściem z bramki powstrzymał szarżującego Tobiasa Wernera. Z kolei w 90. minucie atomowym strzałem z rzutu wolnego popisał się Konstantinos Stafylidis, ale piłka o centymetry minęła poprzeczkę bramki Liverpoolu.

Czasu na regenerację The Reds nie mają zbyt wiele. Już w niedzielę czeka ich bowiem finał Pucharu Ligi, w którym zagrają z Manchesterem City.

 

Eurosport