Kanonada i pewny awans Borussii Dortmund

Borussia Dortmund kolejną drużyną z awansem do fazy pucharowej Ligi Europy. Na Signal Iduna Park podopieczni Thomasa Tuchela wygrali 4:0 z FK Gabala i na dwie kolejki prowadzą w grupie C z siedmioma punktami przewagi nad trzecim PAOK-iem Saloniki. Grecy przegrali w czwartek na wyjeździe z Krasnodarem 1:2.

Przed dwoma tygodniami hat trick Pierre-Emericka Aubameyanga dał BVB wygraną w Azerbejdżanie 3:1. Tym razem już do przerwy starcia na Signal Iduna Park miejscowi prowadzili 2:0. Tuż przed upływem półgodziny gry Marco Reus przejął zagraną piłkę przez Henricha Mchitarjana piłkę i mocnym strzałem tuż przy słupku nie dał większych szans Dawidowi Pietrzkiewiczowi. Były bramkarz Stali Sanok skapitulował po raz wtóry tuż przed zejściem na przerwę. Aubameyang wpadł w pole karne, przełożył piłkę na lewą nogę i oddał strzał w krótki róg. Wydaje się, że polski bramkarz mógł się lepiej zachować w tej sytuacji.

Pietrzkiewiczowi trzeba jednak oddać, że w 16. minucie uchronił swój zespół od utraty bramki, wygrywając pojedynek sam na sam z Gabończykiem. Będący w kapitalnej formie snajper BVB miał jeszcze jedna wyborną okazję w pierwszej połowie. W 32. minucie Łukasz Piszczek zagrał w kierunku Gonzalo Castro, ten przepuścił piłkę do Aubameyanga, który pomylił się bardzo nieznacznie. Piszczek maczał palce w jeszcze jednej groźnej akcji BVB. W 44. minucie wymienił piłkę z Reusem i podał do Mchitarjana, który przymierzył prosto w Pietrzkiewicza.

Po zmianie stron BVB ani myślała odpuszczać strzeleckie wyczyny. W 67. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Adnan Januzaj, piłkę głową atakował Piszczek, ale nie zdołał jej trafić. Bramka i tak padła, bo Siergiej Zenjow tak niefortunnie dołożył głowę, że skierował piłkę do własnej siatki.

Przy kolejnej bramce swój udział miał także Piszczek. Prawy obrońca reprezentacji Polski przejął piłkę na skrzydle, następnie podał w pole karne, a Mchitarjan posłał prawdziwą bombę pod poprzeczkę. Pietrzkiewicz ani drgnął.

 

onet.pl