Nikt nie wierzy w wiejski klub

Beniaminek 1899 Hoffenheim został niespodziewanie mistrzem jesieni w Bundeslidze. Osiemnastu trenerów klubów niemieckiej ekstraklasy wypowiada się o tej drużynie z wielkim szacunkiem. Jednak wszyscy, nawet Ralf Rangnick, uważają, że na końcu najlepszy i tak okaże się Bayern Monachium.

 

Wpływ na takie opinie mają na pewno kłopoty, których Hoffenheimowi nie brakuje. Najpierw kontuzji doznał najlepszy strzelec zespołu Bośniak Vedad Ibisevic. Przeszedł operację kolana i do końca sezonu już nie wystąpi. Również drugi z najskuteczniejszych zawodników Nigeryjczyk Chinedu Obasi narzeka na uraz.

 

"Bayern, mimo że na początku miał kłopoty, przebije się na pierwsze miejsce. To drużyna, która ma zdecydowanie najsilniejszy skład w lidze. Ponadto są w niej doświadczeni zawodnicy, którzy wiedzą jak sięga się po mistrzostwo" - skomentował szkoleniowiec Wolfsburga Felix Magath.

 

Tak jak on argumentują prawie wszyscy selekcjonerzy klubów Bundesligi. Bawarczycy jesień zakończyli na drugim miejscu w tabeli z takim samym dorobkiem punktowym jak pierwszy Hoffenheim.

 

Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu faworytem był zespół z Monachium. Nikt nawet nie wymienił podopiecznych Rangnicka wśród drużyn, które mogłyby konkurować z Bayernem. Teraz o zespole wypowiadają się ostrożniej.

 

Co ciekawe nawet trener Hoffenheimu nie stawia na swoich piłkarzy. "Nie widzę nas na szczycie końcowej tabeli. Musimy się jeszcze wiele nauczyć, dlatego jeśli mam być szczery, to podopieczni Juergena Klinsmanna odbiorą po raz kolejny koronę" - powiedział Rangnick.

 

Podobnego zdania jest szkoleniowiec mistrzów Niemiec. "Na pewno będzie ciekawie do samego końca. Nie będzie łatwo obronić tytułu i oczekuję od konkurentów, że nie ułatwią nam zadania, ale jesteśmy świadomi tego, co chcemy osiągnąć i zrobimy to" - zapewnił Klinsmann.

 

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP